Największego węgorza w życiu , co jest trochę zabawne złowiłem na blachę
wachadłową łowiąc szczupaki z kolegą Miłoszem.Pływaliśmy łodzią po jeziorze Morzycko w bardzo upalny dzień i od niechcenia machaliśmy czym się da.Szczupaki nie chciały z nami współpracować. Machnąłem blachą na ostro opadający z 1,5-8 metrów stok podwodnej górki.Gdy blacha dotknęła dna poczułem ostre szarpnięcie więc zaciąłem.Walka nie trwała długo, przy burcie łodzi ukazał się piękny węgorz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz