środa, 9 czerwca 2010

MOJA PIERWSZA PRZYGODA ZE SZCZUPAKIEM


Historia ta zdarzyła się jakieś 18 lat temu, kiedy jako trzynastolatek, z kilku letnim doświadczeniem wybrałem się nad jezioro. Jako młodzik byłem zapalonym spławikowcem. Pamiętam, że nieraz udawało mi się wyciągnąć naprawdę niezłego leszcza, lina, a tak przeważnie to płotki i krasnopiórki. Pewnego dnia, pamiętam, że to było lato, po pewnym niefortunnym przycięciu zestaw zaplątał mi się tak, że musiałem go zerwać. Wtedy wyciągnąłem z plecaka blachę, którą dostałem od dziadka kilka dni wcześniej. Zawiązałem ją i począłem spiningować bolonką :) Pierwszą zdobyczą był okonek długości około 15 cm, ale była to moja pierwsza zdobycz wyholowana techniką spinningową. Byłem ucieszony. Wędkowałem dalej i dalej i dalej i po około godzinie rekreacji poczułem nagłe szarpnięcie. Ryba skręcała to w lewo to w prawo na odcinku około 15 metrów. Ja zaskoczony ciężarem i siłą ryby zacząłem wołać kolegę. Pierwsze co zrobiłem to popuściłem hamulec tak, że ryba wybrała około 20 metrów żyłki a potem z wielkim trudem ją ściągałem, nie raz nie dawałem rady i ryba znowu wyciągała żyłkę, ale nie było źle, kumpel dobiegł na miejsce, po jakichś 3 minutach od zacięcia i wyholował szczupaka. Następnie wziął go do ręki i nie cackając się uderzył łbem ryby o kamień. Szczupak, który tak pięknie walczył wyzionął ducha. W domu zmierzyliśmy go, wynik to 65 cm długości. Może nie gigant, ale dla trzynastolatka to było naprawdę coś. Od tego czasu zakochałem się w szczupcach i kontynuuje swoją przygodę z tymi walecznymi drapieżnikami.Szczupaczek był mniej więcej tej wielkości, co na tym,wiele lat później zrobionym zdjęciu.

Brak komentarzy: